Xavier
Xaviera poznałem już na spotkaniu z okazji święta wiosny. To taki sympatyczny Pan prowadzący obecnie zajęcia z religii dla moich dzieciaków których przygotowuję do egzaminu SSAT (egzaminu wstępnego do prywatnych ogólniaków w USA).
Porozmawialiśmy chwilę o religii, tak przyjemnie bo bez żadnej indoktrynacji czy nawracania. Czyli pozytywnie.
Grupa 2
Czyli dzieciaki z poniedziałku. Tam dwójka dzieciaków które już uczyłem, ale które mi zniknęły. Lub o których przeniesienie poprosiłem. Rozstrzał wiekowy od 6 do 10 i oczywiście najlepsze były dziewczyny.
Gdzieś tak w połowie zajęć gdy dałem dzieciakom karteczki do kolorowania weszła chińska nauczyciela i zapytała czy potrzebuję pomocy. Nie, dlaczego miałbym potrzebować? Nie uczę Ich skomplikowanej gramatyki, jak czegoś nie zrozumieją to mogę Im pokazać przecież…
Dzieciaki z SSAT
Czyli Elvis, Jack i…zabijcie mnie, zapomniałem. Niesamowicie mądre dzieciaki. Mieliśmy taki temat: gdy się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy, zgadzasz się czy nie i uzasadnij, czyli taki dość standardowy temat pisarski. I będą teraz dwie propozycje bo dzieciaki się zgodziły podając takie oto przykłady:
– w czasie Drugiej Wojny Światowej Hitler wysłał wojska na wschodni front nie bacząc na pogodę i zgubił go pośpiech, gdyby przeczekał zimę to mógłby pokonać Związek Radziecki (ja bym tego nie wymyślił za skarby świata)
– pewnego dnia gdy byłem młody byłem bardzo głodny i chciałem sobie upiec hamburgera gdy nie było nikogo w domu. Włożyłem go do piekarnika, ale byłem tak głodny że nie czekałem aż się upiecze i zjadłem go surowego. Całą noc bolał mnie brzuch i dostałem nauczkę że pośpiech nie popłaca.
Mao Jin
Czyli mój student z którym chodzę, a raczej chodziłem na siłownię. Przykulał się tylko na pierwsze zajęcia w tym semestrze a potem już Go nie widziałem. Spotkałem w czwartek przed zajęciami jak ze swoją dziewczyną wychodzili ze stołówki. Od razu jak mnie zobaczył to się uśmiechnął, jak zawsze zresztą, a jak Mu powiedziałem że trzy tygodnie Go nie widziałem to obiecał że jutro się pojawi. I się pojawił. Spóźniony, bo spóźniony, ale przyszedł.
Jessica
To, jak wspominałem, inna nauczycielka z USA. Przyjechała tu w ramach tego samego programu co Tom, ale od samego początku Jej się tu wymownie nie podoba. Do tego stopnia że nawet nie podpisała umowy, co mnie osobiście niszczy bo nie powinna dostać pozwolenia pobytu bez podpisanej umowy. To tylko uzmysławia mi jak duże koneksje musi mieć mój szef. Bo to jest niemożliwe, po prostu niemożliwe by było inaczej.
To jednak nie koniec, Jessica chce pójść krok dalej i dać dyla, bo przecież nie ma podpisanej umowy, a Johnson nawet nie raczy Jej poinformować gdy ktoś odwoła Jej zajęcia. Oczywiście obiecałem pomoc w kupnie biletu kolejowego ;-)
Niedziela
Monstra były dzisiaj całkiem przyjemne, za to szkoła bez Chrisa jest…pusta. To niesamowite jak puste mogą wydawać się trzy sale i jak wiele zmienia obecność jednej osoby. No może więcej niż jednej bo Chris jest w szkole zawsze gdy ma zajęcia, a zajęcia ma zawsze z kilkoma uczniami, także oprócz niego są też dzieciaki.
Dzisiaj w grupie od SSAT udało nam się przebić w końcu przez wstęp rozdziału do znajomości słownictwa. To niesamowite jak wolno nam to idzie. I za każdym razem zastanawiam się jak ja mam uczyć dzieciaki nie rozumiejących ‘analogiczny’ słów typu ‘skonfudowany’, słów które ja sam muszę sprawdzać w słowniku.
I jak ja mam Ich przekonywać że nauka słów w ten sposób ma sens, skoro sam w to nie wierzę…Słowa to nie niedźwiedzie kodiak, nie występują w odosobnieniu, słowa to stworzenia stadne, występuję w towarzystwie innych słów, półsłówek, domysłów i nie widzę sensu sprawdzania znajomości słów zwłaszcza w testach typu: ta odpowiedź jest dobra, ta też, ale ta jest najlepsza. Bo najlepszość jest koncepcja subiektywną. Owszem, to nie powinno być tak proste jak ‘tylko ta odpowiedź jest dobra’, ale nie powinno się tak przesadnie wydziwiać bo to zamiast pomagać utrudnia życie i sprawia że nikomu tak naprawdę nie chce się uczyć, bo i po co uczyć się słów które przydadzą nam się tylko i wyłącznie na najbliższym egzaminie. A jednak to robię, na szczęście jednak czas tutaj szybko mija. Niesamowicie szybko, te dzieciaki są mega bystre, mają sprzęt ze słownikami więc sama przyjemność. Ani się obejrzałem a dzisiaj dwie godziny przeleciały jak z bicza strzelił. Bardzo to sobie będę chwalił.