Przyznam uczciwie, że teraz ciężko mi się ogarnąć i piszę tę notkę o wiele później niż zazwyczaj. Naruszył się mój plan dnia i nie potrafię się teraz odnaleźć. Mimo tego postaram się wykorzystać ten czas jaki mam najlepiej jak tylko mogę i przybliżyć Wam co się tak w gruncie rzeczy stało.
Piątki ogólnie rzecz biorąc są długie bo przecież to cztery zajęcia z krótką przerwą. Na szczęście jednak teraz energetycznie czuję się bardzo dobrze, widać zrobił mi dobrze taki tydzień przerwy. Można oczywiście zastanowić się po co mi tyle energii skoro słuchają mnie 2-3 osoby w każdej klasie.
Mógłbym trochę ponarzekać na jedną z moich pomocnic, która bardziej się chwali kolejnymi rekordami w grze na komórce niż stara się pomóc. Dzisiaj już prawie wyszedłem z siebie gdy 15 minut tłumaczyłem słowo deliver, czyli dostarczać. W końcu wytłumaczyłem. I teraz gdy to napisałem to widzę że niepotrzebnie mam do Chloe pretensje bo przecież mogłem Ją poprosić, nie poprosiłem więc uznała że chcę to zrobić po angielsku. Co się w końcu udało. Czyli jednak jest dobrze.
Zajęcia poszły spokojnie, żadnych cyrków, może nawet za spokojnie, ale ja się nie przejmuję, za dwa tygodnie sprawdzian, więc wszystko w końcu się wyjaśni. I może trochę studenci się ocucą. A może i nie. W końcu lata kiepskich ocen Ich nie zmotywowały to i teraz Ich to nie ruszy.
Po zajęciach poszedłem do biura, w którym nikogo nie było co mnie już zdenerwowało bo postanowiłem odpuścić powrót do mieszkania na kolację by pójść wcześnie do biura i odebrać wypłatę. W końcu pojawił się Tom, współlokator, a potem Jessica, druga nauczycielka. I tak po 40 minutach czekania w końcu zadzwonił szef i powiedział że mamy pójść na parking odebrać wypłatę. Odebraliśmy, poszedłem do banku i gazem do mieszkania na kolację.
Mam poważne wątpliwości co do legalności mojej firmy, ale nie mam zamiaru jej kwestionować. Na razie jest mi to bardzo nie na rękę, a potem nie będzie mnie to obchodzić . Chociaż firma ładnie się googluje i certyfikat niby się pojawia to jednak otrzymywanie pieniędzy do ręki w samochodzie na parkingu…no nie jest to europejski standard. Może w Chinach to norma. Kiedyś zapytam.
Po powrocie do mieszkania okazało się że mam ogromnego maila z nowego college’u z prośbą o uzupełnienie kilku dokumentów. I tak mi na tym trochę czasu zeszło, ale wszystko jest w porządku. Ciągle muszę połapać jeden dokument, ale to jest taki prawie najważniejszy – pożegnalny z firmą. Obecna firma powinna mi go wystawić, wpisać ocenę, napisać kiedy kontrakt się kończy i pewnie coś tam jeszcze napisać, ale co dokładnie to tego już nie wiem, bo wszystko po chińsku. Na razie dopiero powiedziałem że szukam nowej szkoły, jeszcze się nie pochwaliłem że znalazłem, zrobię to w przyszłym tygodniu, co i tak jest trochę za wcześnie na wydanie tego dokumenty, ale powinno być dobrze.