Powrót

P1080082 (Copy)

A może powroty do rzeczywistości są łatwe bo ucieczki od niej są jej integralną częścią? Może tak, ale nie zawsze bo czasem po zakończeniu lektury książki ciężko jest wrócić…
Może najzwyczajniej w świecie wypad gdzieś nie jest żadną ucieczką od rzeczywistości, może to zwyczajnie jej element? Krótka drzemka i już można kontynuować normalny tryb dnia…Może i tak.

Dzisiejszy powrót był jeszcze prostszy niż tydzień temu. Właściwie można powiedzieć że spiąłem cały wypad klamrą. By to wyjaśnić musimy się cofnąć do czwartku do godziny 23 o której to w końcu wyszedłem z mieszkania. Nie byłem pewny  od której godziny autobusy linii 306 zaczynają swoje nocne kursy więc dość niepewnie poszedłem na przystanek gdzie okazało się że pierwszy kurs powinien mieć miejsce o 2330, czyli miałem jeszcze parę minut. Z racji tego że stanie w środku nocy w środku zimy w Changchun jest pomysłem z kategorii ‘nie rób tego’ postanowiłem się przejść i zobaczyć jak daleko dojdę zanim przyjedzie autobus. Spokojnie przeszedłem dwa i pół kilometra, dochodziła już północ, a skoro pociąg miałem za czterdzieści minut postanowiłem że nie będę dłużej czekać tylko wezmę taksówkę, która zawiozła mnie na miejsce w parę minut.

P1080092 (Copy)

Wczoraj byłem już przekonany że taksówkę wziąć będę musiał bo autobusy kursują w Changchun dopiero od 5:50. Czekając przepocony i zziębnięty, ale niesamowicie szczęśliwy na stacji w Anshan miałem tylko nadzieję że przedział sypialny będzie takim jakim go zapamiętałem z pierwszej podróży rok temu – ciepły. Dostałem najtańszą, najwyższą, pryczę. Najtańsza z prostego powodu – oferuje najmniej miejsca. Jakoś się jednak poobracałem i udało mi się zasnąć. W mieszkaniu mam ciepło, na to nie będę nigdy narzekać, ale w tym pociągu było jeszcze cieplej. Była to takie przyjemne ciepło, jak w domu…Przed czwartą obudził mnie kolejarz, który najpierw odebrał kartę (w sypialnych wymienia się bilet na kartę którą potem się oddaje), a potem gdy już zbliżaliśmy się do Changchun znalazł mnie jeszcze raz w przedziale i powiedział że to mój przystanek. Spotkało mnie coś takiego drugi raz, poprzednio jak wracałem z Kaifeng. To miłe, chociaż widok z pociągu wjeżdżającego do Changchun znam już doskonale. Ogromne centrum handlowe gdy wracamy z jednej strony, oraz blokowiska gdy wracamy z drugiej strony.

P1080117 (Copy)

Dzisiaj Długa wiosna (to właśnie oznacza Changchun) przywitało mnie przyjemną temperaturą, brakiem szpilek, ale mimo tego serce nie zabiło mi mocniej. Nie czuję tego miasta ani trochę. A o czwartej nad ranem jest puste…Zupełnie, zupełnie puste. O dwudziestej trzeciej też zresztą…Tylko księżyc w pełni zdawał się czuwać nad nami.

Wróciłem taksówką i to właśnie była podróżnicza klamra.