Wczoraj siedząc w internecie trafiłem na post w którym pewien Amerykanin pytał się jak to właściwie będzie w tej Korei i jak tam przeżyć. Jedna z odpowiedzi zawierała mniej więcej takie zdanie weź autobus, metro, pojedź gdzieś gdzie nigdy nie byłeś, pozwiedzaj chwilę i wróć. Pomysł prosty do zrealizowania, bliski mojemu podejściu i trochę zmotywował mnie by dać Changchun kolejną szansę.
Postanowiłem odwiedzić znalezioną kiedyś w internecie świątynię. Dojście do niej jest całkiem proste, wystarczy dojechać do głównego ronda a potem pójść w stronę tej jedynej znanej mi świątyni i iść dalej. Tak też zrobiłem.
Szedłem i szedłem i zauważyłem reklamę świątyni Konfucjusza o której też kiedyś przeczytałem, więc pomyślałem że jak będę wracać to mogę zahaczyć. W końcu zobaczyłem tradycyjną chińską bramę wciśniętą między KTV i jakiś sklep, a do tego trzy bramy…wszystkie zamknięte. Świątynia jest, ale jest zamknięta.
No to pora na świątynię Konfucjusza. Po drodze do niej na horyzoncie pojawiła się wieża. Wieża z krzyżem. Kościół. Kościół! Są takie widoki które rozpoznaje się wszędzie i zawsze, niezależnie od położenia geograficznego bo są one zakodowane w nas od lat najmłodszych. Widzimy je praktycznie codziennie, a gdy nagle znikają z naszej codzienności stajemy się na nie wyczuleni. Być może nasze umysły są skonstruowane tak by wyszukiwać pewne znane nam wzorce. Jeżeli tak to jednym z tych wzorców jest dla mnie wieża z krzyżem.
Tym razem faktycznie okazał się być to kościół. Oczywiście zamknięty, ale mają co niedzielę msze w języku angielskim. Czyli jednak trochę tej religijności w Changchun jest.
Poszedłem kawałek dalej i trafiłem do świątyni Konfucjusza, która…była zamknięta. Ja nie wiem czy te świątynie otwiera się tylko w określone dni, ale nic takiego na nich nie ma napisanego. Fakt ten jednak mnie nurtuje, bo dla mnie jest to nie do pomyślenia żebym nie mógł sobie wejść do świątyni ot tak. O ile rozumiem zamykanie ich powiedzmy wieczorem, tak zamykanie ich na całe dnie jest dla mnie niezrozumiałe.
Chiński kącik kulturowy
Prawo to po chińsku fa (法), dawniej zapisywane jako: 灋
Po lewej stronie znajdują krople wody. Po prawej, tuż nad去, znajduje się mityczne stworzenie zhi廌, która odróżnia dobro od zła.
W zapisie tradycyjnym widać zarys kozy , a去to człowiek znajdujący się pomiędzy wodą a kozą.
A o co chodzi?
To zwierzę to jednorogi kozioł ministra Gao Yao.
W czasach panowania cesarza Yao, lub cesarza Shun, ministrem sprawiedliwości był Ga Yun, który w dość ciekawy sposób rozwiązywał sprawy prawne.
Był on właścicielem jednorogiego kozła, którego to róg miał trzy zęby.
Gdy Gao Yao nie potrafił zdecydować czy oskarżony jest winny czy też nie, przyprowadzał do sądu kozła by ten osądził za niego. Gdy kozioł wziął oskarżonego lub oskarżoną na róg to ten lub ta był uznawany za winnego. Rana zadana przez kozła miała wypuszczać złe duchy, w miejsce których pojawiała się sprawiedliwość co mają symbolizować krople wody.