To tylko praca

Tak mi dzisiaj Kyrie powiedział…
– No mam przed sobą teraz ze 100 sprawdzianów i prac domowych.
– Średnio sprawdzenie jednej zajmuje ci koło 5 minut, co?
– Powiedzmy.
– Powiedzmy 10 w godzinę.
– To masz 10 godzin. 1000 RMB których nigdy nie dostaniesz. To tylko praca, nie ma sensu robić czegoś za co ci nie zapłacą.

I właściwie to mógłbym przytaknąć. Powiedzieć że tak to tylko praca, nic więcej, po co się obciążać, przejmować skoro za rok mnie tu nie będzie, po co w ogóle się tym martwić i robić w czasie wolnym coś więcej niż pisać plany zajęć.
Niby tak, ale…jakoś tak…no to nie jest w porządku…Jak mogę iść do przodu z materiałem skoro to co dotychczas robiliśmy nie zostało przez moich uczniów opanowane? Przecież to nie w porządku…Mam Im zaufać, że wiedzą i rozumieją? To bardzo naiwne z mojej strony.
Mogę Im nie zadawać zadań domowych, albo kazać Im sprawdzać to na miejscu…ale…skąd będą mieć pewność co zrobić w przypadku sytuacji trudnych? Albo, gdy mają wątpliwości? A skąd miałbym wiedzieć czy nie powtarzają jakiegoś błędu, który trzeba Im wyjaśnić? Skąd mam pewność, że wszystko zrozumieli?
Mógłbym to olać, zostawić Ich samych sobie, nie sprawdzać tych setek zadań, setek sprawdzianów, mógłbym…no kurczę mógłbym. Opowiadać Im o pierdołach, głupstwach i się nie przejmować…To tylko praca, prawda?

Kurczę…przez większość swojego życia wzbraniałem się jak tylko mogłem przed uczeniem. Powtarzałem sobie, że może nie wiem co chcę w życiu robić ale wiem czego robić nie chcę – nie chcę uczyć. A w końcu jestem nauczycielem. W kiepskim chińskim kolegium, w którym praktycznie nikomu nie zależy na angielskim, gdzie jest on traktowany jak piąte koło u wozu, kula u nogi i baba na wozie razem. A jednak…

To byłoby nie w porządku wobec moich uczniów gdybym Ich nie traktował poważnie. Owszem, może Oni mnie nie traktują poważnie, może nie traktują poważnie mojego przedmiotu, ale…ja go traktuję poważnie. A skoro traktuję go poważnie to znaczy że muszę brać ze sobą część pracy do domu. Owszem, jest to okropne, zajmuje strasznie dużo czasu i  nikt mi za to nie płaci, ale to jest część mojej pracy podobnie jak pisanie planów, prowadzenie zajęć czy miliony innych małych rzeczy…

W dalszym ciągu nie wiem czy nauczanie jest moim powołaniem, wiem natomiast że daje mi więcej radości i satysfakcji niż się tego spodziewałem i tylko żal mi serce ściska że ludzie tak do tego zawodu podchodzą.

P1030804 (Copy)