Jamie

Jak tylko wrócę do internetu uzupełnię listę bohaterów o Jamiego i całą załogę jaką poznałem dzisiaj. Odbiór tej notki bez zdjęć będzie trochę trudny, ale mam nadzieję że sobie poradzicie.

P1010578 (Copy)

Od początku.
Dzisiaj wybrałem się na dwugodzinny spacer który mnie strasznie zirytował bo nie dość że chodzę dużo wolniej niż biegam i dlatego zawsze chodzone zwiedzanie mnie irytuje to jeszcze nie doszedłem do niczego. O ile to drugie w życiu się zdarza o tyle niedochodzenie do czegoś idąc przez godzinę przed siebie jest irytujące. Nie daje nam poczucia że coś osiągnęliśmy, nie mamy spełnienia. A przecież aktywność trwała godzinę czyli 1/16 całego naszego niesennego dnia, czyli dość sporo. Do czegoś doszedłem, ale było to takie byleco. Godzina spaceru i raptem kilka zdjęć, w dodatku nic intrygującego. Trochę mnie to podwaliło, bo jak się chodzi przez dwie godziny to powinno się chociaż jedno porządne zdjęcie zrobić. A tutaj nic…a może po prostu ja się jeszcze nie przestawiłem na Changchun i myślami uciekam do znajomych widoków z Jiawang i podświadomie szukam czegoś co mi przypomni wioskę? Może tutaj bodźców jest tak dużo że nie potrafię sobie z nimi poradzić, nie mam jeszcze odpowiedniej selekcji zaprogramowanej? Czemu nie, to dobra wymówka.

P1010583 (Copy)

Zadzwoniła Wendy (nie wiem dlaczego ona raz mówi Sunny a raz Wendy, może to jakiś kryzys tożsamości?) i powiedziała że Jamie (to inny nauczyciel) będzie się kulać na spotkanie klubu angielskiego w kolegium i że mogę też pójść. No to poszedłem.

P1010609 (Copy)

Najpierw wylądowaliśmy w mieszkaniu u Jamiego i się zląkłem. Daleki jestem od bycia pedantem, jak już pisałem, jestem wyznawcą chaosu i anarchii, ale…tutaj wrzuciłbym Wam zdjęcie, ale że nie da rady to wyobraźcie sobie syf. Nic więcej, tylko syf. Dodajcie do tego małego kota i kuwetę.

P1010613 (Copy)

A potem dorzućcie kibelek w stylu chińskim. Może ja się nie powinienem tak śpieszyć do własnego mieszkania?

P1010634 (Copy)

Pokulaliśmy się do restauracji, posiedzieliśmy chwilę i wychodząc napadła mnie jedna z barmanek mówiąc że jest koncert i bardzo by chciała żebym przyszedł. Ja.
– Myślę że bardzo jej się podobasz. – powiedziała Agnes, znajoma Jamiego.
A ja myślę że bardzo chciała sprzedać bilety, ale nie mówię o tym na głos, uśmiecham się pod nosem i mówię kto wie.

P1010635 (Copy)

Poszliśmy do kolegium i…pamiętacie klasy w Jiawang? Odchodząca farba, papierki, pomalowane ściany, takie klimaty. To wyobraźcie sobie to samo w skali – kolegium i pomnóżcie przez półtorej. Stare rozpadające się krzesła na auli, pomalowane stoły za które nie można wejść, rozwalony sufit, w kącie kilka starych ławek i krzeseł, z boków auli kurz który pamięta czasy Rewolucji Kulturowej a do sufitu przypięty nowy projektor. Priorytety muszą być.

P1010640 (Copy)

Tylko dziewczyny super. Co do chłopaków to nie wiem bo tylko jeden się do mnie odezwał, ale wydawał się sympatyczny. Za to dziewczyny urocze. Śmiały się, rozmawiały, śmiały się jeszcze głośniej, pogadaliśmy sobie, pooglądaliśmy zdjęcia. Obiecałem przynieść laptopa i pokazać zdjęcia z Jiawang…teraz się z tego już nie wycofam.

P1010647 (Copy)

I wszystko byłoby super, gdyby nie jeden drobny szczegół. Ich angielski był gorszy od angielskiego dzieciaków z Jiawang…I nie mówię tu nawet o tych najlepszych…Po prostu był gorszy. Mniejszy zasób słów, gorsza umiejętność rozumienia ze słuchu…i z jednej strony nienawidzę siebie za to że tak bezdusznie oceniam znajomość angielskiego, a z drugiej strony widzę że te lata pracy nie poszły na marne bo już myślę co mogę dla Nich zrobić. Naszła mnie przerażająca wizja, taka w której jestem w klasie z 50 uczniami z których najlepsi mówią po angielsku tak jak Ci bardzo dobrzy z Jiawang, a Ci najgorsi mają mnie kompletnie w nosie bo są na uniwersytecie i teraz mogą robić co im się żywnie podoba. Wizja w której uczniowie nie przychodzą do mnie po zajęciach i przepraszają za to że spali, a taka w której grają na komórkach z włączonym dźwiękiem i nawet nie rozumieją co do Nich mówię. To nie jest przyjemna wizja, ale poprosiłem Jamiego o Jego plany z poprzedniego roku, więc może coś mi się nasunie ciekawego. Poza tym każdy rok jest inny, a każdy uczeń to inna osobowość.  Nie wiem jeszcze jak dotrę do tych siedmiuset, ale zrobię co w mojej mocy by Ich chociaż trochę tego języka nauczyć.

P1010646 (Copy)

Jak tylko będę mógł wrzucę Wam zdjęcia większości dziewczyn z klubu i zrobię z boku ankietę żebyście wybrali najładniejszą, a co!