Gdyby wszyscy nauczyciele…

Byli tak wyrozumiali jak Ty Bart to nie rzuciłabym tej pracy. Powiedziała Jennifer przy kolacji. Bo Jennifer odchodzi. Stwierdziła że ma dość bycia popychadłem zarówno dla swojego szefa, którego Lidia też ma dosyć, jak i dla nauczycieli którzy nie potrafią zrozumieć że to nie Ona ustala reguły a jest jedynie pośrednikiem.  Podobno Miguel w porównaniu do innych nauczycieli to pikuś. Tak, dobrze przeczytaliście – Miguel to pikuś. Inni Ją obrażają, krzyczą, oczekują zrobienia wszystkiego za Nich. Chociażby scenak z samochodu: jutro trzeba odebrać nauczyciela jadącego całą noc pociągiem, ale po raz pierwszy  przyjedzie na inną stację niż normalnie i Jennifer próbuje się do Niego dodzwonić i dowiedzieć na jaką stację. A On nie odbiera ani nie oddzwania. Przez półtorej godziny jakie spędziliśmy w samochodzie nie odebrał ani razu. Nie odebrał także ani wcześniej ani później. I komu On tutaj tak naprawdę robi na złość. Albo ooo nauczyciele narzekający na to że w szkołach jest brudno. Znaczy uczciwie mówiąc ja też mógłbym narzekać że w szkołach jest brudno, ale czy jest sens narzekać o tym Jennifer która nic na to nie może poradzić? Czy w ogóle jest sens na to narzekać skoro zapewne we wszystkich szkołach jest tak samo? No właśnie…Nie ma sensu narzekać na wiele rzeczy.

Za to teraz będzie narzekanie na wkurzyłem się dzisiaj niemiłosiernie. Przed wyjazdem zapytałem Lidii czy dworzec z którego odjeżdżam to dworzec na który odprowadziliśmy Vicki i usłyszałem odpowiedź twierdzącą. Przyjechałem więc do Xuzhou przed 13, poszlajałem się trochę i koło 1315 wszedłem na dworzec. Poszlajełem się trochę, ale nigdzie nie widziałem mojego pociągu G130. A wiedzieć musicie że Chiny to nie Polska, tutaj nie wjeżdża kilka pociągów na peron jeden po drugim. Jeżeli pociągi wjeżdżają w tym samym, lub podobnym czasie to wjeżdżają na różne perony by nikomu nie robić sieczki z mózgu, co więcej w poczekalniach wyświetlane są informacje o odjazdach na najbliższe 4 godziny do przodu. Dlatego nie widząc mojego G130 wróciłem do wejścia i pokazałem Pani z ochrony bilet a Ona coś pobuczała i pokazała na wyjście. Zrozumiałem wtedy że jestem na złym dworcu i w te pędy ruszyłem do taksówki. Pokazałem taksówkarzowi bilet, a On tylko się uśmiechnął, pokazał cenę i ruszyliśmy. I nawet nie zwróciłem uwagi na to jaka to była cena, grunt żebyśmy dojechali na czas. I dojechaliśmy, ale to ile ja się naklnąłem i ile nerwów straciłem to moje.