Zacznę od końca. Czyli od smsa który wysłałem Lidii. Napisałem w nim ‘Jesteś moim OGROMNYM dłużnikiem’. I teraz wypadałoby się wytłumaczyć, chociaż jej wytłumaczę się jutro.
Czasem w życiu jest tak, że pewne osobowości po prostu nie klikają. Poznajesz kogoś i po prostu wiesz, że tutaj nic dobrego nie będzie, chociaż nie poddasz się bez prób. Bo przecież to mogą być ‘złe miłego początki’. Może tak będzie, może tak będzie.
Tylko na razie…tak nie jest i Miguel sprawia wrażenie okropnej zrzędy. 15 minut piechotą do szkoły? Za daleko. 15 minut piechotą do sklepu? Za daleko. Pomalowane ściany w mieszkaniu? Trzeba zamalować (a przecież zostaje tylko do stycznia). Nie ma światła w pokoju? Trzeba kupić lampę. I poszliśmy kupić lampę. Nie kupiliśmy. Za to w drodze powrotnej rzuciłem takie głupie pytanie, bo jestem z wychowania człowiekiem zadającym tego rodzaju pytania, ‘czy spróbowałeś wymienić żarówkę?’. ‘A wiesz, że nie? To dobry pomysł.’ Są dwa biurka i niski stół? Trzeba kupić stół przy którym można usiąść i coś zjeść. Telewizor nie działa? Trzeba coś z tym zrobić i jak Ty możesz żyć bez telewizji? Dodajmy do tego stereotypowo latynoskie przechwałki o ilości podbitych kobiecych serc w innym miejscu i oto mamy mojego nowego compadre. Starszego od taty.
Czuję jak bije ode mnie teraz gorycz, może to jakaś nagromadzona gorycz, która teraz znalazła ujście. Mam nadzieję, że tak i Miguel okaże się naprawdę fajnym gościem. W końcu ma ogromne doświadczenie jako nauczyciel, od roku pracuje w Chinach, zna podstawy języka. Także na pewno czegoś się będziemy mogli nauczyć.
Cały dzień minął nam razem, na jedzeniu, na robieniu zakupów. Opisałbym jak wyglądały zakupy z Miguelem, ale nie było to na tyle fascynujące by Was zanudzać. Dość powiedzieć, że mieliśmy problemy z kupnem tego co potrzebował.
O lunchu wspomnę tylko tyle, że nie lubi ostrego i bardzo dziwnie to wyglądało gdy zamówione jedzenie podsunął sobie pod nos. Nic więcej!
Jak widać dzisiaj jedzenie robiłem też sobie sam i ponownie wyszło super, zwłaszcza dzięki fasoli. Muszę tylko pamiętać, że płyta indukcyjna nagrzewa się błyskawicznie bo patelnia już stała w płomieniach…
Wrzucam też zdjęcia z jaskini graczy około 18.
Pora na przeoczone. W tym tygodniu krótko bo starałem się pisać wyczerpująco by uniknąć takiej ściany jak tydzień temu.
Przystojny tata
A co tam, połaskoczę ego taty. Padre, Chińscy uczniowie i uczennice mówią, że byłeś i jesteś bardzo przystojny. O mamie też mówią, że jest ładna.
Taka sama coca-cola
Dla wszystkich ciekawskich: cola i pepsi smakuje dokładnie tak samo jak w Polsce.
Numer od Wan Cie
To jak na razie jedna z najdziwniejszych rzeczy jakie mi się przydarzyły. Przed świętem narodowym jedna z uczennic podała mi swój numer telefonu i powiedział, że zadzwoni. Zadzwoniłem by sprawdzić czy numer działa. Działał. Uczennica nie zadzwoniła. Może nie miała czasu, może nie było okazji. Czasem tak jest i tyle.
W zeszłym tygodniu byłem w świątyni, jak powszechnie wiadomo, i naszedł mnie tam pewien Pan. Zawołał mnie. Przedstawił się jako Micheal Lee, biznesmen z Xuzhou. Handlarz stalą, który ma klientów nawet w Polsce (pięknie). I podał mi numer telefonu. Gdy chciałem numer zapisać…wyświetliło się ‘Numer przypisany do Wan Cie’, czyli Sophie, czyli tej uczennicy.
Atmosfera się zagęszcza ;)