Wczoraj wieczorem dotarłem do którejś tam strony w ebooku i nagle Pan Martin powiedział mi że to koniec. Jak to tak zapytałem się w duchu, przecież jest jeszcze ~50 stron, otóż tak, było jeszcze ~50 stron ale wszystkie one były dodatkiem. Tak oto zupełnie nieświadomie zakończyłem swoją przygodę z ‘Ucztą dla wron’. I dotarło do mnie że zrobiłem straszny, ale to straszny błąd. Zacząłem czytać za wcześnie. Powinienem był poczekać aż Martin ukończy cały cykl, bo lada chwila przebiję się przez ‘Taniec ze smokami’ i przyjdzie mi czekać na pozostałe dwie części…nawet jeżeli przedostatnia wyjdzie w jednym tomie i to w ciągu najbliższych dwóch lat to na ostatnią przyjdzie mi czekać kilka lat…Tak prawdę mówiąc to bardzo dobrze, bo Martin będzie mieć dość czasu by spłodzić coś na swoim poziomie, a ja dość czasu by przeczytać całą sagę raz jeszcze. Tylko to czekanie…
A już za dwa tygodnie rozpocznie się trzeci sezon ‘Gry o tron’ i będzie mi towarzyszyć aż do czerwca, tylko teraz nie będę wyczekiwał kolejnych odcinków z ogromną niecierpliwością bo wiem co się wydarzy. Mniej więcej bo pewnie scenarzyści pozwolą sobie na jakieś drobne modyfikacje.
Drugie klasy chyba mają dziś wolne bo nie widzę nikogo ani na drugim ani na trzecim piętrze. I teraz wszystko nabiera sensu. W piątek spotkałem w sklepie Ruby która powiedziała że teraz będę mieć 3-4 dni odpoczynku, pewnie pomyślała że klasy pierwsze też będą mieć wolne. No niestety nie mają, ale z drugiej strony: ileż można się obijać?
Dzisiaj na obiad się szarpnąłem.
Na obiad poszedłem ponownie do trójki i szedłem sobie z jednym uczniów, tak sobie rozmawialiśmy, gdy nagle okazało się że jedynka jest zamknięta. Jak On wystrzelił! To było wręcz zdumiewające, jeszcze tylko zdążył się obrócić trochę i pomachać, ale ruszył biegiem by zdobyć jedzenie. Kiedyś spróbuję nagrać film jak wygląda ten rajd ze szkoły do stołówki, bo to jest coś co trzeba zobaczyć.
Ja, ponownie, kulnąłem się do trójki i dzisiaj zaszalałem bo obiad wyszedł mnie 10 RMB. Ale warto było. Wieprzowinka na ostro. Osobiście robię sobie jeszcze ostrzejsze, ale to i tak było dobre. No i fasola, której już dawno nie jadłem. Pycha.
A dzisiaj dzieciakom trochę odpuszczam, bo są zupełnie rozbite, widać że się rozleniwiły przez ten wolny weekend, uznałem więc że nie ma sensu się z nimi siłować i zmuszać Ich do robienia czegoś czego ewidentnie robić nie chcą. Plan planem, ale podobno życie to coś co dzieje się gdy mamy inne plany. Dzieciaki też muszą trochę odpocząć i widać potrzebują więcej czasu niż ja by wdrożyć się do akcji. O językach możemy porozmawiać na następnej lekcji. A film to zawsze i trochę odpoczynku i trochę nauki. Bardziej tego pierwszego, ale poniedziałki są trudne.
Robota pod oknem znowu w pełni
Na koniec dnia w klasie pierwszej padł projektor, ale to taka drobnostka bo poradziliśmy sobie bez niego, zagraliśmy w kilka gier (wczoraj trafiłem na taki mały zbiór wypełniaczy czasu na zajęciach i sprawdził się dzisiaj jak ulał), poczytaliśmy sobie trochę łamańców językowych i zanim się zorientowałem zadzwoniłem dzwonek.
Piękna pogoda dzisiaj, aż chce się gdzieś wyskoczyć.
CoTamSłychaćwChinach
Gao kao (chińska matura) nie wystarcza by dostać się na najlepsze uniwersytety w Chinach. Te z samego szczytu podstawiają przyszłym studentom egzaminy wewnętrzne.
W tym roku po raz pierwszy zrezygnowano z obowiązkowego egzaminu z angielskiego. Osoby chcące studiować na kierunkach ścisłych muszą zdać egzaminy z matematyki i fizyki, a na kierunkach artystycznych z chińskiego i matematyki. Zmianę tę wyjaśniono chęcią zmniejszenia dodatkowej pracy dla uczniów oraz ściągnięcia uczniów wybitnych w konkretnych przedmiotach.
Na gao kao angielski jest w dalszym ciągu przedmiotem obowiązkowym.