Aki

Jest coś zupełnie nierealnego w czasie podróży samolotem. Patrzymy przez to malutkie okienko i widzimy chmury, obłoczki, a wszystko to patrząc jednocześnie na skrzydło (lub nie). Z jednej strony ogromna pusta przestrzeń a z drugiej jakaś setka ludzi. A wszystko to oddzielone od siebie cieniutką szybą. Nie trzeba ani studni, ani pułkownika Sandersa zabijającego koty (a może to Walker zabijał koty? Muszę wrócić do tej książki) by znaleźć się w innym świecie.
Niestety podróże autobusami nie działają na mnie w ten sposób. Rzeczywistość jest w nich zbyt dobrze namacalna.

Coś miałem zrobić…ach…Ubrać się i iść biegać!

IMG_1214
Ona tylko wygląda na niezadowoloną, ale to przede wszystkim dlatego że będąc na dworze ciężko nad nią zapanować.

Z tego co tutaj piszę można wywnioskować że praktycznie się nie denerwuję, bo faktycznie od kilku miesięcy nie byłem naprawdę wkurzony. Wystarczyło mi jednak wrócić do kraju i pójść pobiegać do parku z Aki.
Klepnęliśmy swoje 10 kilometrów (na okropnym tętnie, ale stwierdziłem że nie będę się tym przejmował skoro spoczynkowe mam w porządku. Przytyłem, przestałem biegać tak często, zmieniłem dietę i takie są oto efekty. Jeżeli po powrocie do Chin będę czuł potrzebę zmienienia tego tętna bo bieganie przestanie sprawiać mi przyjemność to się tym zajmę, na razie jednak biega mi się przyjemnie pomimo takiego tętna) i wracając do domu natrafiliśmy na mężczyznę maszerującego z amstaffką która to zobaczywszy Aki podbiegła do niej i po chwili się na nią rzuciła. Oczywiście odbiegliśmy, facet zaczął zapinać psa, a ja wypuściłem z siebie najdłuższą wiązankę w czyjąś twarz od bardzo dawna. I mogłoby mi się zrobić głupio, naprawdę mogło gdyby nie to że strasznie, ale to strasznie wkurza mnie coś takiego. Jest w parku specjalny teren po którym psiaki mogą biegać luzem, bo im też się należy, ale puszczenie ich ot tak sobie to zwykły brak wyobraźni, nie raz widziałem jak pies ruszył za zającem i nie można go było odwołać, że o pościgach za wiewiórkami nie wspomnę.
Poprzedniej zimy widziałem rodzinę saren które zobaczywszy mnie zaczęły uciekać, a parę dni później zobaczyłem samotną sarnę która również zaczęła uciekać, ale biegła równolegle do mnie więc wyglądało to tak jakbyśmy się ścigali (a może się ścigaliśmy…). Nie chcę tracić możliwości oglądania tych zwierząt kosztem psów rzucających się na Aki. Bo z psami rzucającymi się na mnie mogę sobie poradzić, wystarczy biec szybciej.
Teraz spojrzałem na wykres tętna…ten niespodziewany skok na 194 to właśnie wtedy gdy spotkałem się z tym mężczyzną.

Adam!
Ja mogę jedynie przypuszczać co się stało z tym tętnem. Przypuszczam że chodzi o paliwo, czyli jak dobrze podejrzewasz jedzenia. Stres? Kurczę…znaczy to jest ciekawy pomysł nie przeczę, ale jestem dość odpornym stworzeniem jeżeli o to chodzi. Hmm…chociaż może bo zawsze strona mentalna była bardziej wytrzymała za to fizycznie bywało gorzej, jak chociażby przed wylotem gdy nie mogłem spać a psychicznie czułem się dobrze.
Ciśnienia krwi jeszcze nie mierzyłem, ale zmierzę jak tylko odnajdę ciśnieniomierz. To taki wielki indywidualista i rzadko kiedy jest tam gdzie inni chcą by był.
Dzisiaj kolejna faza eksperymentu tym razem z dodatkowym obciążeniem w postaci Aki. No i biegłem wolniej, tętno trochę lepsze a wnioski chyba poszły gdzieś wyżej.

9 par bo uznałem że nie ma sensu Hispalisów (ha, to znaczy Sewilla)  z powrotem do Polski a potem znowu do Chin.
Kiedyś przeczytałem że najgorszych jest pierwszych 15-20 minut (czyli tak właśnie w okolicach 3-4 kilometra) biegu, a potem to już sama przyjemność. Lub droga przez mękę do chwały.
Aki gdy kogoś nie poznaje to szczeka, jest niezwykle niechętna do wpuszczania obcych do domu, ale przy mnie zamieniła się w słup soli, pierwszy raz ją taką widziałem.