Relaks

Czyli niedziela. To taki dzień kiedy wszystko zwalnia, ale jednak płynie. Płynie głównie dlatego że cały dzień dzisiaj padało i ruszyłem się tylko by odebrać paczki, a nawet tego bym nie robił, ale…chciałem je odebrać.

A chciałem bo siedziały w nich ringi gimnastyczne, między innymi. Co prawda chyba jeszcze trochę za wcześnie na te, no dobrze, kółka, ale co mi szkodzi się pobawić. Teraz wiszą na drążku przy ubikacji, June nie zawadzają, a przynajmniej mogę się na nich pohuśtać jak małpa. Może za jakiś czas będę w stanie zrobić na nich coś więcej niż tylko wisieć.

Jest ogólny problem z dostarczaniem paczek do szkoły. Znaczy są dostarczane, ale nikt nie dostarcza bezpośrednio do szkoły, ani nie zostawia przy bramie, z wyjątkiem paczek wysyłanych EMS, bo one lądują na poczcie na terenie kampusu. Wszystkie inne zostają rozwiezione do placówek kilku firm wokół miasteczka. Na szczęście wszystkie te firmy są blisko siebie, praktycznie na dwóch sąsiadujących ze sobą ulicach, także jest w porządku.

I wszystkie te firmy oczekują że poda się Im albo dowód albo numer telefonu. Dowodu nie podam bo jak, podaję za to numer telefonu. Z reguły nie ma żadnych problemów bo wystarczy że na mnie spojrzą i widzą żem nie tutejszy. Czasem muszę tylko podać imię i wtedy jakoś sobie radzą. W sumie to nawet lepiej że nie wpisuję nigdzie imienia po chińsku bo wtedy to by dopiero mogło być.

Także zasadniczo problemów nie ma. Z wyjątkiem jednej firmy, a raczej dwóch firm w jednym pomieszczeniu. Oni mają taki system że należy Im podawać numer paczki, a ja ten numer paczki nie zawsze dostaję od June, ale z reguły nie jest to żaden kłopot bo ludzie są generalnie inteligentni i wiedzą że można znaleźć paczkę nie tylko patrząc na numerki, ale także na to kto jest odbiorcą. Nie zawsze…i tak było dzisiaj gdy stałem sobie parę minut, po czym zadzwoniłem do June by podała mi numer przesyłki, a gdy w końcu go dostałem paczka wylądowała  moich dłoniach bo nagle okazało się że jest tylko jedna przesyłka do kogoś z niechińskim imieniem i nazwiskiem.

Czasem ludzie są po prostu wyłączeni. Przyzwyczajeni do tego że robią coś w jeden sposób i nie chcą robić tego w sposób inny.