O zajęciach to dzisiaj nie ma nawet co pisać, bo przecież jaki dzieciak na świecie będzie skupiony na nauce gdy w perspektywie ma trzy dni wolnego a w pamięci imprezę z dnia poprzedniego. I to imprezę na której porządnie się zmęczył a na którą czekał od daaawna. Także film.
Wybrałem się pieszo do szkoły bo chciałem posłuchać podcastu o NBA. I słuchałem. Przez pierwsze 5 minut, potem urwał mi się kabel ze słuchawek. To trzecie słuchawki jakie mi się popsuły w Chinach i drugie jakie tutaj kupiłem. Wygląda na to że przed wyjazdem przyjdzie mi kupić trzecie. Znowu kupię jakieś tymczasowe a w Polsce zaopatrzę się w coś porządnego. Gdyby tylko moje Jiawang było lepiej wyposażone w sklepy to kupiłbym tutaj, a tak…w sumie to poprzednie słuchawki kupiłem w Xuzhou i też się popsuły.
Trafiłem na Lidię w przerwie między zajęciami i dowiedziałem się że ten semestr kończymy 19 stycznia, co nie ma sensu bo to sobota, a nowy zaczynamy 19 lutego, co także nie ma sensu bo to wtorek.
Bezużyteczny fakt z mojego życia zawodowego #1
Gdy swego czasu uczyłem w ściśle tajne jednym z moich uczniów był taki Pan (właściwie to byli tam sami Panowie i jedna Pani, ale taka specyfika ściśle tajne), który gdy czegoś nie rozumiał zamykał się w sobie, czyli zwieszał głowę i kładł rękę na rękę po czym wzruszając ramionami mówił ‘Bez sensu’. Do tamtego momentu i od tamtego momentu miałem wielu uczniów, w naprawdę różnym wieku, miałem świetne dzieciaki z dobrych domów, świetne dzieciaki z trudnych domów, doktorów, dyrektorów, ściśle tajne, prawdopodobnie przyszłych liderów Chin, ale nigdy nie czułem się tak bezsilny jak wtedy. Nie czułem bezsilności gdy dzieciaki biegały po klasie a ja nie mogłem Ich uspokoić, bo rozumiałem że w którymś momencie zawaliłem, nie czułem bezsilności gdy Ktoś nie potrafił czegoś zrozumieć pomimo kilkunastu prób i przykładów, bo rozumiałem że oboje próbujemy i może to po prostu nie jest ten dzień lub ta pora na zrozumienie, nie czułem się bezsilny nawet wtedy gdy uczyłem niesamowicie zdolną dziewczynę która potwornie bała się mówić i praktycznie każde nasze spotkanie kończyło się jej płaczem bo musiała ze sobą walczyć by się w ogóle odezwać, ale gdy dorosły mężczyzna zamyka się w sobie wzrusza ramionami i mówi ‘Bez sensu’, to ja po prostu czuję bezsilność bo widzę że On czegoś po prostu nie chce zrozumieć.
Także wyjeżdżam z Jiawang 23-go a wylatuję 24-go. Lidia powiedziała że kupi mi bilet ale mam jej przypomnieć dopiero po 13 bo Ona nie wie jak wcześnie można zarezerwować bilet na pociąg. 10 dni wcześniej mogą uczniowie, a jak zwykli ludzie to już nie wiadomo. Tylko…ja to wszystko liczyłem i to faktycznie nie ma sensu. Bo skoro semestr kończy się 19 to od 21 do 2 lutego uczniowie mają czas na naukę (tak powiedziała Lidia) a egzaminy przypadają na tydzień Nowego Roku (chociaż to Chiny, więc czemu nie) a potem zostaje tylko tydzień ferii zimowych, a przecież mają mieć trzy tygodnie…No i to mi się nie zgadza. Chyba że nie mają dodatkowego czasu na naukę tylko tydzień egzaminów to wtedy wszystko pasuje. Tylko gdzie jest wtedy ten czas na naukę do egzaminów? Dziwne.
Jeden z uczniów z klasy drugiej powiedział mi o jutrzejszym corocznym biegu noworocznym który ma miejsce nie tylko w Jiawang ale i w całych Chinach. ‘Nasz’ bieg rozpocznie się o 9 w szkole. Może pójdę się poprzyglądać i porobić zdjęcia, ale od biegania robię sobie przerwę do piątku co najmniej. No właśnie, kupiłem wczoraj leki i kosztowały mnie 9 RMB. Chciałem kupić dwie paczki ale była już tylko jedna, dzisiaj poszedłem więc do szkoły by kupić drugą, bo nie chciałem iść do centrum a dwie paczki to kuracja na 6 dni, czyli nawet dłużej niż potrzeba. I co? W szkole ten sam lek kosztuje 13 RMB. I ja rozumiem wolny rynek, ja rozumiem podbijanie marży na słodyczach, rozumiem nawet różne ceny w różnych stołówkach, ale zarabianie na lekach to już trochę za dużo jak dla mnie. Zwłaszcza że to sezon na choroby a zdrowie dzieciaków powinno być na pierwszym miejscu.
Od klasy czwartej dostałem kartkę z życzeniami, możecie je sobie przeczytać więc nie ma się co rozpisywać.
Polecam także zdjęcia tej pielgrzymki która ustawiła się przed szkołą. Rodzice się nazjeżdżali by poodbierać dzieciaki, a te już od pierwszych zajęć po południu były popakowane i gotowe do drogi. Skupienie = zero.
Nawet w stołówce było mniej jedzenia bo przecież nikt nie zostaje na kolacje.
Gdy dotarłem na swoje osiedle zostałem zaproszony do kanciapy Panów Strażników. Pozwolili mi ogrzać się przy kozie, chociaż wcale nie ma zimno. Nikt nie chciał ode mnie mandarynek. Oni wręcz walczą by nie wyjść na zachłannych i są gotowi Cię pobić byleby tylko nic nie wziąć. Jak taki naród mógł się na tym świecie uchować? Jaki to kontrast między tą zachłanną apteką w szkole a tymi ludźmi którzy dają Ci wszystko co mają czyli mały taborecik i trochę ciepła a nie chcą nawet mandarynki.
I owszem, dzisiaj jest ostatni dzień 2012 roku. W Chinach 2013 będzie za niecałe 7 godzin. W ogóle tego nie czuć. W ogóle. Nie ma pytań ‘co robisz w sylwestra?’ nie było przerwy świątecznej, nie ma znajomych jadących w góry, jest kolejny dzień w Chinach. Także do północy w Chinach czekać nie będę. Nastawię budzik na 6, a raczej nie przestawię budzika i przywitam 2013 z rodziną i przyjaciółmi w Polsce.
Także wszystkiego najlepszego w 2013!