I ponownie udało mi się wymienić trochę juanów na dolary. Specjalnie wróciłem się po kopię dokumentów z ostatniej wyprawy, ale i tak nikomu to zadania nie ułatwiło. Znowu mnóstwo wypełniania, mnóstwo machnięć kart ą, wpisywania pinów, podpisywania, stemplowania, ogółem masa ale to masa pracy tylko po to by wymienić trochę pieniędzy. W dodatku RMB można wymienić tylko na kilka innych walut, dlatego nie dziwię się że tak wiele osób chce tutaj zobaczyć pieniądze z Polski. Dla nas to żaden problem zakupić pieniądze z Chin…eee…chociaż nie, dla nas to jednak jest problem. Przypomniało mi się gdy chciałem kupić juany przed wyjazdem. W całych Katowicach było raptem ~300 RMB, a żeby je zdobyć trzeba było odwiedzić dwa kantory i użerać się z nieuprzejmymi ludźmi. A tutaj nie ma nawet możliwości by zobaczyć złotówki. Euro, dolary amerykański i z HK, i kilka innych walut w tym korony norweskie a nawet jeny to żaden problem, ale złotówki? Możecie zapomnieć. To w sumie ma sens bo złotówka nie jest aż tak istotną walutą jak chociażby frank szwajcarski, ale juan? Rozumiem że argument o półtorej miliardzie ludzi można puścić mimo uszu bo w Indiach mamy miliard a o rupie walczyć nie będę (poza tym by zdobyć rupie wystarczy ściąć trawę albo zbić dzbanek…jestem wielokrotnie spaczony), ale wypadałoby by waluta jednego z najprężniej rozwijającego się kraju na świecie była szerzej uznawana. To samo tyczy się brazylijskiego reala.
Możecie teraz zapytać ‘no dobrze, to skoro miałeś tylko 300 RMB to jak przeżyłeś ten pierwszy miesiąc?’. Ha! Bardzo dobre pytanie. Resztę pieniędzy miałem przygotowaną w dolarach. Także wystarczyło je wymienić. ‘No dobrze, ale jak je wymieniłeś skoro do Xuzhou pojechałeś dopiero w drugim tygodniu?!’. Kolejne bardzo dobre pytanie. Na lotnisku w Pekinie są kantory, ale kantory na lotniskach nigdy nie oferują dobrych kursów (chociaż może te w Chinach są inne, muszę to sprawdzić w czwartek), za to od razy po wyjściu z samolotu stoi taka maszynka w której można wymienić pieniądze na RMB i to bez najmniejszego problemu. Wkłada się tam dolary i wyjmuje juany. Wszystko po angielsku. Żadnego legitymowania, pytań po co Panu te pieniądze, czy stemplowania. Ha.
No właśnie ‘po co Panu te pieniądze?’ pisałem już o tym, ale żeby wymienić pieniądze trzeba Pani w okienku w yjaśnić po co nam te pieniążki i kiedy to wracamy do swojego kraju jeżeli potrzebujemy je na podróż. Trzeba mieć wszystko na oku ;)
Kolejny spacer w deszczu. A deszcz to zawsze chłód. Ja na szczęście, w przeciwieństwie do autora tłumaczonego bloga, nie mam kurtki skórzanej tylko ciepłą kurtkę odporną na deszcz. Także niestraszny mi ani jesienny ani wiosenny deszcz. No bo nie oszukujmy się, tutaj już zimy nie będzie. Jutro jeszcze mają być rano minusy ale pod koniec tygodnia temperatura ma dobić do 10. A ja czytam o tym że lotniska w Europie wariują z powodu opadów śniegu. Szaleństwo.