Tę notkę publikuję trochę wcześniej niż inne ale to dlatego że zakładam że po przyjeździe do Pekinu nie będę mieć ani siły ani ochoty walczyć o dostęp do internetu tylko od razu pójdę spać. Także dla mnie jest to ostatnia notka pisana i wrzucana w Chinach,
Zakończył się pierwszy rozdział mojej przygody z Chinami. Chciałbym teraz na początku zaznaczyć coś czego nie zaznaczyłem na początku tego bloga. Gdzieś tam o tym wspomniałem ale teraz chciałbym się rozpisać.
Chiny nigdy mnie fascynowały. Owszem przeczytałem o tym kraju trochę w paru książkach do historii, wiedziałem trochę o wojnach o opium, ale kultura była mi całkowicie obca. Znaczy obejrzałem parę filmów, chociaż najbardziej z kina ‘chińskiego’ lubię filmy z Hong Kongu i to bardziej filmy akcji niż dramaty. Także kulturowo Chiny były dla mnie jedną wielką niewiadomą. Dalej są, ale już mniejszą. Głównym źródłem informacji był internet, który wielokrotnie mnie zawiódł, czy to w sprawach tak przyziemnych jak wymiana waluty czy też w tak istotnych jak nieprzychylność ludzi. Czytając to wszystko trzeba pamiętać że Chiny to blisko półtorej miliarda ludzi, więc spotka się tu zarówno tych dobrych jak i tych złych. Jak do tej pory miałem to szczęście że trafiałam na dobrych, więc poprzeczka jest ustawiona wysoko.
Język chiński nigdy mnie nie interesował. Z języków azjatyckich najpierw chciałem się nauczyć japońskiego, a potem koreańskiego (bo alfabet koreański jest prostszy a język brzmi przepięknie), gdybym miał wybrać trzeci to wybrałbym wietnamski. O chińskim nawet nie myślałem. A przez ostatnie dwa miesiące poświęcałem mu co najmniej godzinę dziennie i radzę sobie jak dziecko uczące się mówić.
Bez problemu mogę wybrać to co najbardziej zapamiętam z tych pierwszych kilku miesięcy – ludzi, a przede wszystkim Ich życzliwość. Bo z czymś takim nie spotkałem się jeszcze nigdy. Tyle uśmiechów i życzliwości nie widziałem nigdzie indziej.
Tęsknić nawet chyba nie zacznę, bonie będzie mnie tu raptem kilkanaście dni, które przelecą zanim zdążę się obejrzeć.
Chciałbym podziękować wszystkim tym którzy tego bloga czytali, którzy polubili go na fejsie i którzy komentowali, tutaj olbrzymie podziękowania dla Adama, który dzielnie się udzielał. Nie ukrywam że pisałem tu głównie dla siebie, ale widząc że Wy też czytacie zawsze jakoś dodatkowo się nakręcałem, także dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i mam nadzieję że w czasie drugiego półrocza także uda mi się prowadzić tego bloga regularnie. Regularnie chyba wręcz do bólu o czym świadczy chociażby to zdanie:
– Nie przeczytałem wczorajszej notki…(chwila przerwy)…a sobota była, czyli zakupy robiłeś.
Ale to dobrze, to bardzo dobrze :)
Adam!
Mówisz stres? Ale żeby tak długo? I od początku? Znaczy był okres kiedy to tętno było niższe, ale wtedy też bez problemu widziałem wzgórza Jiawang. Za parę dni będziemy mądrzejsi :)
5 par? A masz na nie stojaczek? ;)