Ostatni tydzień

Zacznę od smutnych wieści, bo to one wysuwają się przed szereg innych. Po ponad czterech latach wspólnego biegania mój forerunner 305 uznał że się nie włączy. Uznał że się nie włączy w sobotni poranek, więc wziąłem komórkę i biegłem z chińskim odpowiednikiem endomondo. Dotarło do mnie że albo zapomniałem trasy, albo 305ka trochę mnie oszukiwała ostatnimi czasy. Oszustwo, delikatne bo rzędu paru metrów na kilometrze, mogę przeżyć, w końcu to się zdarza, a o wiele bardziej prawdopodobne jest to że to chiński odpowiednik endomondo oszukiwał. Jednak tego że się nie włączył gdy wrócił z biegu nie mogę darować. Męczyłem się całą sobotę. Wyczytałem wszystko co było w internecie na temat ratowania 305ki i nic nie pomogło. Z jakiegoś powodu żadnego resetu nie mogłem przeprowadzić, więc wygląda na to że bateria padła z dnia na dzień. Dosłownie, bo jeszcze w piątek zrobiłem dwadzieścia kilometrów i nie było żadnych problemów. A w sobotę nawet się nie włączył. Komputer na niego reaguje, widzi go, on też widzi że jest podłączony, ale gdy tylko zdejmę go z ładowarki to się wyłącza, czyli najprawdopodobniej padła bateria. Baterii sam nie wymienię, lutownicy nie mam. Za każdym razem gdy zatrzymuję się na światłach muszę wyciągać komórkę i zatrzymywać apkę, która idealna nie jest, a przecież w sobotę biegnę maraton.

Zacząłem oglądać now garminy/tomtomy/suunto/polary i inne i zdałem sobie sprawę że one mi nie pasują. W przedziale cenowym jaki sobie wymyśliłem nie było niczego co by mnie zadowalało. Albo jakieś bzdurne niepotrzebne rzeczy, albo brak tego do czego byłem przyzwyczajony przez te cztery lata.

Pojechałem odebrać pakiet startowy do maratonu i muszę pochwalić organizację. Ustawiało się w kolejce, komuś siedzącemu za komputerem podawało się dokument tożsamości, ta osoba drukowała papierek z naszymi danymi, nam dawała jeden, sobie zostawiała drugi i z tym papierkiem szliśmy kawałek dalej gdzie wydawano pakiety wywołując nas z nazwiska. Mnie nie wywołali, ale numer zapamiętałem, więc nie było problemu.
W pakiecie dostałem trzy numery startowe (jeden na przód, drugi na tył, trzeci na worek z rzeczami), koszulkę, worek na rzeczy, chip, pasek na rzeczy i ulotki z regulaminem, czyli fajnie.

Po drodze do domu mijałem decathlon więc wstąpiłem, znalazłem gps, chwilę poszukałem opinii i stwierdziłem że skoro mogę wydać ileśtam pieniędzy i nie być zadowolony to lepiej wydać dwa razy mniej i mieć to minimum potrzebne do zadowolenia. Tak też zrobiłem i dzisiaj biegłem już z nowym gpsem. Mam parę uwag, ale to wina naprawdę dobrej 305ki która mnie rozpieściła, więc nie będę się nad tym rozpisywał. Ogólnie to jest dobrze, mierzy czas, mierzy dystans. Więcej mi nie trzeba.