Po angielsku nazywa się to bardzo ładnie rewiring. Dosłownie byłoby to przekablowanie, co nie wyjaśnia absolutnie niczego. Początkowo używano tego słowa by określić zmianę w okablowaniu, skracanie kabli, przenoszenie, dopasowywanie do miejsca, ogólnie rzecz biorąc sprawianie by wszystkie kable były uporządkowane i nie przeszkadzały.
Słowo to z czasem zaczęło być używane w innym kontekście i obecnie często słyszę je w kontekście zmiany nawyków/przyzwyczajeń. Jest to coś bardzo mi bliskiego.
Swoje nawyki musiałem zmieniać wielokrotnie, musiałem ruszyć się sprzed komputera i zacząć biegać zmieniając swoje przyzwyczajenia, musiałem czytać o odżywianiu i zmienić nawyki żywieniowe, przeprowadzając się do Chin musiałem zmienić całą masę przyzwyczajeń, praktycznie wywracając swoje dotychczasowe doświadczenia do góry nogami.
Od tamtej pory te kabelki w mojej głowie zmieniały się stopniowo. Zmieniło się moje nastawienie do biegania na bieżni, zarówno tej na dworze, jak i tej elektrycznej, zmieniło się moje rozumienie słowa weekend i najpierw przestało ono oznaczać sobotę i niedzielę a zaczęło oznaczać dwa dni wolnego, a potem przestało oznaczać dwa dni wolnego. Weekend w ogóle przestał dla mnie istnieć.
Mnóstwo, ale to mnóstwo zmian zaszło, i dalej zachodzi, w mojej głowie. Jedną z takich które zmotywowały mnie do spłodzenia tej notki jest pojęcie początku tygodnia.
Do tej pory początek tygodnia był związany z końcem weekendu. To zawsze było dla mnie logiczne. Dlatego w Jiawang początkiem tygodnia był dla mnie poniedziałek, a w Changchun była to środa. W pierwszym semestrze w Longhu wróciłem do poniedziałku, ale od trzech tygodni czuję że tydzień zaczyna się dla mnie w środę gdy wstaję rano, wskakuję w sprzęt biegowy, przeskakuję przez płot i idę biegać. Te sześć zajęć w poniedziałek i wtorek przestaje się liczyć.
Trochę mi z tym dziwnie, bo przecież te zajęcia kosztują mnie trochę energii i logicznie rzecz biorąc nie powinno tak być, a jednak w środowe poranki mieszają się we mnie dwa wrażenia to dopiero początek i to już środa. Te dwa pierwsze dni nagle znikają, całe zmęczenie ucieka i pojawia się radość że to już środa i zostały jeszcze tylko trzy zajęcia do końca tygodnia.