Jestem wtedy kiedy krzyczę

Zdenerwowałem się dzisiaj i krzyknąłem. Nie na uczniów a do uczniów. Jak wiecie nie uważam żeby krzyk był dobrą techniką motywacyjną, ale z reguły jest dobrą metodą na obudzenie kogoś. I dzisiaj zadziałało na klasę 11, na klasę 13 już nie.
Mógłbym założyć że wina leży po mojej stronie, ale jeżeli 10 klas robi ze mną te zajęcia i 9 klas reaguje pozytywnie (bo nie mogę oczekiwać że 8 zareaguje na cokolwiek co robię pozytywnie) to wina nie leży po mojej stronie. Rozumiem pogodę, bo faktycznie jest ciepło i robi się sennie, ale warunki są dla wszystkich takie same, a obie klasy najzwyczajniej w świecie sobie olały. Jeżeli ½ klasy śpi, a ¼ robi sobie coś innego to widać ze coś się dzieje. I można czasem odpuścić, naprawdę. Czasem można posłuchać muzyki czy obejrzeć film, ale kurczę…będzie tylko cieplej, w następny piątek zapewne nie będzie zajęć, a te dzisiejsze były naprawdę fajne i istotne. Bo pogoda to  naprawdę niezbędny temat, a w dodatku dzieciaki przerabiały słownictwo na swoich normalnych zajęciach więc miały na świeżo możliwość wykorzystania tego czego się nauczyły. I tak siedząc i patrząc na te położone tułowia, pozakrywane głowy, albo ręce przepisujące zadania trochę się odechciewa. Czasem można krzyknąć żeby Ich obudzić. Nie na Nich. Na Nich nie wolno. Krzyk nigdy nie pomaga. Rodzi jedynie frustrację. A ja lubię tę pracę, lubię te dzieciaki, tylko gdy olewają zajęcia to w środku rodzi się taka…nie gorycz…pustka bardziej. Bo nadzieja i zapał jest dalej, ale pojawia się taki pusty bąbel. Nie ma się co złościć, naprawdę nie ma. Bo to nic nie da.

IMG_1304
Teodor już czuje wiosnę
Dziewczyna z 11, która chce zostać nauczycielką angielskiego, widząc co się dzieje powiedziała żebym się nie przejmował, żebym resztę zignorował. Tylko że to nie na tym polega…nie mogę ignorować większości. Mniejszość tak, jasne, ignorowanie mniejszości wychodzi mi doskonale, ale ignorowanie większości? Wtedy przypomina mi się takie pytanie i odpowiedź ze studiów:
– Co robić jeżeli poziom w klasie jest niezwykle zróżnicowany, są uczniowie naprawdę słabi i naprawdę naprawdę dobrzy?
– Skupić się na większości.
Trzymam się tego całe swoje nauczycielskie życie. Nie skupiam się ani na najlepszych, ani na najgorszych tylko staram się zawsze dotrzeć do większości. Często dzieje się to kosztem tych najlepszych którzy trochę się nudzą bo zawsze staram się jakoś pomóc tym słabszym, ale najlepsi i tak sobie poradzą. Mogą chociażby pomagać tym słabszym.
Od uczniów z 13 usłyszałem że może lepiej jakbym uczył Ich angielskiego piosenkami. Tak…a do tego rozdawał lizaki, kupił kucyka i zafundował wakacje na Majorce. Niestety wiedza nie rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Fajnie jest sobie posłuchać piosenkę, ale trzeba na to zasłużyć.

IMG_1326
Wiosna.
Lydia powiedziała że powinienem do Niej zadzwonić. Ta…zadzwonić po asystentkę nauczyciela. Nie wiem czy to naprawdę powinno tak wyglądać.
Dobra dość, bo powiedziałem wszystkim że nie jestem zły, więc nie mogę teraz buczeć.

IMG_1312

Z samego rana pojawiła się komisja. Pani z komisji przedstawiła się, zapytała czy może się przysłuchiwać zajęciom, chociaż i tak już cała komisja siedziała z tyłu sali. No tak, możecie sobie siedzieć. W Polsce o czymś takim się uprzedza, w Chinach też jak się okazuje, ale widać nie jestem na tyle ważny by poinformować o tym mnie (o tym że w piątek nie będzie zajęć dowiedziałem się od uczniów, nie od asystentki). Klasa dziewiąta pracowała aż miło mając na sobie oczy komisji. Nikt nie spał, nikt nie czytał innych książek. W dodatku poradzili sobie bardzo dobrze z trudnym ćwiczeniem. Widać że jak chcą to potrafią. Aż się Ich nachwalić nie mogłem i poprosiłem Sophie bym przekazała klasie że sprawiła się super, a Ona aż się rozpromieniła.

Są klasy którym można odpuścić, zwłaszcza w piątki. Na przykład klasie pierwszej. Pół zajęć gadaliśmy a pół zajęć oglądaliśmy filmy. Można, ale trzeba na wszystko zasłużyć.

Po powrocie ze szkoły pokulałem się na zakupy, ludzie patrzyli się na mnie jak na stworzenie z innej planety, ale to chyba dlatego że chodziłem w krótkich spodniach. 20 stopni i duszno a ja się mam w długich spodniach prażyć? Wariactwo.

3 komentarze do “Jestem wtedy kiedy krzyczę”

  1. Dzień po dniu ciężko zaobserwować zmiany, ale jako time-lapse będę fajnie widoczne.

  2. Właściwie to tak. Codziennie te same trzy ujęcia po wyjściu z domu żeby pokazać jak zmienia się podwórko i dwa-trzy zdjęcia ze szkolnego okna żeby pokazać jak zmienia się plac budowy.
    Swoją drogą, nie pamiętam kiedy ostatnio kosz na śmieci był pełny.

  3. Cześć. Zastanawiają mnie powtarzające się ujęcia zdjęć, które umieszczasz codziennie. Na przykład z koszem na śmieci. To część jakiegoś planu?

    Swoją drogą czekam na te 20 stopni, jeszcze trochę.

Możliwość komentowania została wyłączona.