Gdy alkohol krąży w żyłach…

(…)czuje drzemie we mnie taka siła(…) i potem jest już trochę wulgarnie w piosence Bladych Loków.
Czyli zacznijmy od końca. Oglądając drugą część ostatniej części ‘Zmierzchu…’ zadzwoniła do mnie Lidia i zapytała czy mam ochotę wyskoczyć na kolację bo stawia Jej znajomy który podwoził nas w Pizhou i z którym poszliśmy na zakupy. Oczywiście zgodziłem się , chociaż dostałem smsa od tajemniczego ucznia czy będę w stołówce numer jeden w porze kolacji i odpowiedziałem twierdząco. Oczywiście zaraz odpisałem że przepraszam, ale mnie nie będzie. Tajemniczy uczeń jest z klasy trzecie i zapewne jest jakimś znajomym Lawrence’a. Ja za to z Lidią ruszyłem na kolację. Podano zupę z owcy, oraz tofu z krwią owcy, krewetki prosto z rzeki, jakąś rybę i wszystko to na ostro, na szczęście podano też orzeszki na słodko. A jak wiadomo to cukier pomaga najbardziej gdy w ustach mamy ogień.
Okazuje się, że znajomy Lidii pracuje dla Pana sprzedającego alkohol w Jiawang. Tylko w sklepie dość drogim. Bo jeżeli jedna butelka potrafi tam kosztować i 20000 RMB a ceny oscylują w okolicach 1000 RMB to jest to sklep z wyższej półki.
W czasie kolacji trochę sobie pogadałem po chińsku, nawet zaciekawiłem kelnerkę i uznano że mogę sobie spokojnie znaleźć chińską dziewczynę.  Cudnie.

Wszystkie zajęcia dzisiaj to kompletna nuda dla mnie i wielka odmiana dla uczniów. Nie zrozumcie mnie źle uwielbiam ‘Potwory i spółka’ i mógłbym ten film oglądać tak często jak go oglądam, ale nie za każdym razem da się z niego coś nowego wyciągnąć, przynajmniej ja przy takim skupisku nie potrafię.

Z rzeczy ciekawszych i to tak w dużym skrócie bo mimo wszystko alkohol nie jest dla mnie najlepszym przyjacielem. Lidia pokazała mi dwie butelki po 100 ml i zapytała:
– Na jak długo starcza to w Polsce?
– …
W Chinach wystarczy wypić 150ml i jesteś Gość. Szacun na dzielni i tak dalej.

W klasie 11 puszczałem ‘Śnieżkę…’ i widząc kabel od głośników wiszący na jednym trucie zapytałem ‘na pewno?’ odpowiedź była twierdząca więc włożyłem drania do prądu i po chwili usłyszałem bum, zobaczyłem malutki płomień i oto nastąpił kres głośników w klasie 11. Nie ma opcji, z Polski przywiozę ze sobą głośniki, bo te chińskie w Chinach są droższe od tych chińskich w Polsce.  Na szczęście klasa 11 była bardzo zmotywowana by obejrzeć film więc pożyczyła głośniki i obejrzeliśmy sobie film w spokoju.

Oczywiście pochwał mojego ‘nowego’ wyglądu nie ma końca. Tylko w Polsce z tego powodu będę marznąć…