Nie wiem co powiedzieć. To nie jest nowość, nowością jest to że nawet nie potrafię napisać. To moich ostatnich 6 godzin w siódmym ogólniaku w Xuzhou i po pierwszych zajęciach w czasie których pożegnałem się z klasą dziewiątą, gdy Sophie się popłakała, a Brigitte musiałem rozśmieszać by nie płakała, gdy zaczęli się wpisywać do tej małej pomarańczowej książeczki, gdy zrobiliśmy kilka głupich, ale i kilka fajnych zdjęć, po tym wszystkich wróciłem do gabinetu i usłyszałem od Lydii:
– Dyrektor widział jak robiłeś zdjęcia na zajęciach i nie chce żebyś ich więcej robił. Powiedziałam mu że to wasze ostatnie zajęcia, ale powiedział że mają się uczyć.
Chciałbym w tym momencie zachować się profesjonalnie i powiedzieć że będę robił zdjęcia tylko w czasie przerw, ale mówiąc uczciwie i tak uważam że zachowuję się bardzo w porządku bo dzieciaki dostają zajęcia a zdjęcia robię tylko z tymi którzy chcą, jednocześnie rozmawiając z nimi.
Mógłbym powiedzieć ‘ale wy wobec mnie też nie byliście fair, nie pilnowaliście asystentki, nie powiedzieliście mi że coś wam w mojej pracy nie pasuje i nie czuję się w obowiązku by się waszą opinią przejmować’, ale to nie mnie podejmować takie decyzje. Ja, w swoim odczuciu, zachowuję się w porządku zarówno wobec szkoły, pracodawcy, jak i uczniów którzy w dalszym ciągu dostają możliwość rozmawiania po angielsku. A jeżeli są to warunki dość nietypowe to tym lepiej, w końcu ile jest typowych sytuacji w życiu.
O pożegnaniu z klasą czternastą nie ma nawet co pisać, bo to było szybkie cyknięcie zdjęć i oddałem ich Tinie…Szkoda kurde…szkoda…Bo to przecież super dzieciaki, mega pracowite, mega posłuszne, mega utalentowane. Zawsze mi Ich żal było.
Nic więcej nie napiszę. Jestem zupełnie, ale to zupełnie wypruty. Jutro się poprawię i poopisuję co się działo, albo w niedzielę :)
To mój ostatni dzień pracy z Lydią, więc chciałbym tylko napisać jedną rzecz na koniec: właśnie siedzimy w trójkę w gabinecie. W trójkę ponieważ wyciągnęła z klasy dziewiątej ucznia który uzupełnia certyfikaty mówiące że uczniowie zdali wszystkie egzaminy i osiągnęli jakiś tam poziom biegłości w posługiwaniu się językiem angielskim, podpis kogoś z jakiejś firmy z Australii, logo Oxford University Press, ja się za głowę łapię, a Lydia sobie notatki uzupełnia. To nie jest tak, że jest leniwa, ona robi coś innego.