Zaraz po wyjściu z mieszkania spotkałem dawnego znajomego:
Wszyscy się o niego martwili a mały podrósł i ma się doskonale. Biega, skacze, goni ogon, widać że to straszny pieszczoch i wyrósł już z obroży z dzwoneczkiem. Czyli Moi Drodzy, nie bójcie się, Teodorowi nic się nie stało i nic się nie stanie :)
Postanowiłem pokulać się dzisiaj w trochę innym kierunku, także ruszyłem w stronę Xuzhou, a po drodze skręciłem najpierw stronę ‘pierwszego ekologicznego ogrodu Xuzhou’, który okazał się być hodowlą truskawek, łudząco przypominającą tą którą widziałem wczoraj, więc zawróciłem i pojechałem w kierunku jeziora Pan’an o którym dowiedziałem się dzisiaj. Także pojechałem, dojechałem i…pokazano mi żebym odstawił rower to wtedy wejdę.
Rozumiem dlaczego, naprawdę. Cały teren jest ogrodzony, a ludzi trzeba jakoś opłacać, więc nie pozwala się wjazdu na własnym rowerze ale pozwala się na wynajem roweru tuż za bramą. Rozumiem, naprawdę rozumiem. Uważam że to bzdurne, ale rozumiem. A bez roweru obejście tego całego jeziora zajęłoby kilka dobrych godzin, dlatego tym razem sobie odpuściłem i pojechałem w stronę jednego z końców parku. Jak widać, leżała tam siatka i można było spokojnie wjechać na teren parku, jednak uznałem że wolę nie zwracać zbytniej uwagi. Zawróciłem i…w lewo nie mogę jechać bo autostrada, w prawo nie mogę jechać bo autostrada (nie ma ich na mapie!) więc wróciłem, ale zamiast jechać do Jiawang pojechałem jeszcze kawałek w stronę Xuzhou i zawróciłem po kilku kilometrach bo nie widziałem niczego wartego uwagi. Oprócz takiego fajnego rondka na drodze do Xuzhou. Odkryłem kolejną mieścinę i tak czuję że kiedyś mogę pojechać do Xuzhou na rowerze. Nie wiem jeszcze w jakim celu oprócz ‘pojechałem do Xuzhou na rowerze’, ale może coś wymyślę. Są ciekawsze trasy do zrobienia.
Wyszło dzisiaj trochę wolniej niż wczoraj, ale widać uda czują wczorajszą jazdę chociaż wydaje się być wszystko w porządku.
Ach…pierwszy dzień maja więc jak to w Chinach – mnóstwo wesel, wszystkie sklepy otwarte, mnóstwo dzieciaków na ulicy, czyli norma jak na ‘dzień wolny’.
A skoro już piszę o dniach wolnych to w zeszły piątek zauważyłem coś co mnie zszokowało: dzieciaki robiły zadania domowe. Dzień po egzaminie…nie, w dniu egzaminu, kilka godzin po robiły zadania domowe. Po to żeby nie robić ich w czasie wolnego ‘weekendu’. Wyobrażacie to sobie u nas? Jakaś makabra…Oczywiście nie wszystkie, ale naprawdę sporo. Część się obijała, oglądała film, czytała jakieś książki lub magazyny, ale Ci robiący zadania domowe stanowili większość. Byłem tym naprawdę zaskoczony.
Odnośnie pochodów, płomiennych przemówień itd.: Xi Jinping spotkał się z wzorowymi pracownikami którym wręczał nagrody. I tyle, nic więcej, żadnych pochodów, parad, propagandowych przemówień. Równie zdumiewające jak odrabianie zadań domowych w dniu egzaminów.
Kupiłem dzisiaj taką pompkę:
Oczywiście dla meridki, teraz już nie będę mieć obaw przed udaniem się trochę dalej na wycieczkę. To dość ciekawe, że w Polsce kraju było nie było średnio zrowerowanym (w porównaniu do Chin) nie ma problemów z kupnem pompki która zmieści się w kieszeni, a w Chinach sprzedają tylko takie molochy. Ta i tak była najmniejsza jaką znalazłem. No i nie jest całkowicie plastykowa co uznaję za zaletę ale może to wada bo jest cięższa? Ciężko ocenić w chwili obecnej. W ogóle:
– do szał cień?
– (gest sugerujący że to pompka)
– dO SzaŁ cieŃ?
– (powtórzenie gestu)
– (europejsko-amerykański gest oznaczający pieniądze)
– (trzecie powtórzenie gestu z pompką)
– Hał macz…Do Szał Cień.
– Aaa…Do Szał Cień! Szy.
– Szy.
10 RMB. Ale się dogadałem.