Spadł deszcz

Wczoraj spadł deszcz. Spadł jest bardzo, ale to bardzo dobrym określeniem ponieważ padał byłoby znacznym nadużyciem. Spadanie trwało niecałą godzinę przy czym były to kropelki. Rano nie było po tym ani ślady. Ani w powietrzu, ani na ziemi.

Nie wiem jak długo nie było już deszczu, chcę powiedzieć miesiąc, ale może przesadzam. Może wydłużam ten okres bo czekam, czekam i nie potrafię się doczekać.

Deszcz nie przeszkadza mi ani trochę. Za to im bardziej jest sucho tym bardziej chcę żeby ten deszcz padał. Padać będzie w kolejnym miejscu do którego zmierzamy, przynajmniej powinien.

June mówi że ten brak opadów jest normalny, ale te temperatury już nie. No tak, dzień w dzień jest ponad 30 stopni. Studenci mają dość, nauczyciele zresztą też, wszyscy chcą jak najszybciej ten semestr zakończyć.

A teraz parę słów o bieganiu bo już dawno nie pisałem.

W niedzielę zakończył się maj w którym wybiegałem ponad 290 kilometrów. Gdybym poszedł biegać w sobotę byłoby ponad 300, ale nie miałem ani sił ani chęci. A w takich warunkach zawsze lepiej odpocząć.
Maj był najszybszym miesiącem w mojej biegowej karierze. Nawet szybszy od maja 2013 roku kiedy to biegałem same interwały raz w tygodniu i wybiegałem chyba 40km przez cały miesiąc.
Pokonałem też największą ilość kilometrów od sierpnia 2012 roku, czyli odkąd przyjechałem do Chin. Dwa w jednym. Nie dość że najwięcej to jeszcze najszybciej.
Mam wrażenie że nie było to najlepsze połączenie. Parę razy miałem dość, chciałem tym machnąć, ale zawsze ruszałem dalej. Ostatni tydzień był już bardzo trudny, a sobota była efektem tego mojego zmęczenia.
Od czerwca planuję dalej biegać tyle kilometrów ile biegałem, ale teraz wolniej. A raczej- specjalnie wolniej, kontrolując tempo by nie biegać tak często poniżej 5min/km, bo chociaż potrafię takie tempo utrzymać przez miesiąc to jednak koszt jest zbyt wielki.

A na koniec – JESZCZE CZTERY ZAJĘCIA!