Gdy przyjechałem do China dwa i pół roku temu spodziewałem się że zobaczę i zasmakuję jedzenia jakiego w Polsce nie dość że nie widziałem to nigdy bym nawet do ust nie wziął. I to się sprawdziło.
Jadłem zupełnie bezsmakowe bułki gotowane na parze, zasmakowałem w bułeczkach z mięsem lub warzywami gotowanymi na parze, pokochałem pieprz syczuański we wszystkich jego odmianach, zjadłem i gołębia i wróbla, w lato pożerałem ogromne ilości lodów o smaku grochu i fasoli. Spróbowałem kurzego mózgu, kaczych szyi, wątróbek i jelit, że o świńskiej skórze nie wspomnę bo nie zrobi już na nikim wrażenia.
Widziałem w Jiawang rzeczy dziwne, w Xuzhou też. Było to takie przebłyski mówiące mi że tutaj coś jest inaczej, ale nie zwracałem na to większej uwagi, nie rzucało się w żaden sposób w oczy, więc po co miałem się przejmować?
W Changchun było już inaczej. Gdy w czasie pierwszej wizyty w restauracji zażartowałem że nie chcę psa moją prośbę potraktowano na poważnie. Bo w Changchun, jak i w całych północnych Chinach jedzenie psiego mięsa nie jest niczym nadzwyczajnym.
Dwie restauracje w promieniu 100 metrów od mojego mieszkania miały w nazwie gou rou, czyli psie mięso. Jedna z nich to typowa restauracja będąca taką dziurą w ścianie, a druga była o wiele większa, piętrowa z mnóstwem stołów.
A piszę o tym ponieważ od wczoraj mam nową lekcję, tym razem jest to coś niezwykle popularnego w Chinach, zresztą nie tylko w Chinach, a mianowicie jedzenie w restauracji. A że lubię lekcję zacząć od ćwiczeń rozgrzewających to tę zaczynamy od zrobienia ogromnej listy z różnymi rodzajami jedzenia, konkretniej w czterech kategoriach mięso, warzywa, owoce, dania.
O ile to ostatnie jest problematyczne, bo cała masa dań po Chińsku nie ma odpowiednika po angielsku, o tyle pierwsze trzy są super proste. Studenci mogą się wykazać, przestawić na angielski i generalnie się rozruszać.
Nie wziąłem tylko jednej rzeczy pod uwagę. Że co kilka zajęć będę słyszał psie mięso.
Na północy Chin wierzą że jedzenie psiego mięsa jest bardzo dobre w okresie późno jesiennym, gdyż dostarcza ciału mnóstwo niezbędnych do przetrwania zimy składników. Nie mam pojęcia ile w tym prawdy i nie chcę wiedzieć.
Nie mam do Nich absolutnie pretensji bo to są różnice kulturowe, ale…psiny tam nie wpiszę. Nie ma opcji.