Cały dzień zanosi się na deszcz i tylko się zanosi, bo ani kropla z nieba nie spadła. Tylko wieje…Taka pogoda napełnia mnie niepokojem. Nie wiem czy brać ze sobą kurtkę przeciwdeszczową/kupić parasol, czy jednak się wstrzymać. Wiatr wieje, przechyla drzewa, zrzuca liście, czuć w powietrzu jesień, pojawia się opcja deszczu, ale…to tylko opcja.
Deszcz nie nadchodzi, jest niczym cień który gdzieś się ukrywa a którego nie potrafimy złapać, jak coś co czasem widzimy na skraju oka, ale gdy odwracamy głowę to już tego nie ma. Właściwie to ta pogoda jest jak jesień sama w sobie: zmienna i nieprzewidywalna. A zarazem piękna i kolorowa.
Po wczorajszej wycieczce do pałacu marionetkowego cesarza dzisiaj udałem się z Margaret (ha, dokładnie w tym momencie dotarło do mnie dlaczego usilnie chcę pisać Margrat, oczywiście z powodu serii o wiedźmach pióra Terry’ego Pratchetta) do parku Nanhu (południowego jeziora). Chociaż zaskoczyła mnie niemiło mówiąc że będziemy musimy pytać o drogę to jakoś sobie poradziliśmy, pomimo usilnych starań pewnego Pana który pokierował nas o tam. Tam, kurna, był mur.
Dalej wiało, potwornie, prawie jak wtedy w Pekinie w pałacu letnim gdy chwilę później zaczęło tak lać że przemokłem w sekundę i musiałem ratować się ucieczką do metra przy pomocy taksówki, dzisiaj na szczęście tylko straszyło. Straszyło.
Straszyły też rośliny na jeziorze które przy każdym podmuchu wiatru sprawiały wrażenie jakby zaraz miał z nich ktoś wyskoczyć i zaatakować, albo jakby coś się między nimi kryło i przechadzało w ukryciu. Tak to już jest, że najbardziej przerażające nie jest to co jest, ale to co być może.
Park jest na tyle blisko że pewnie odwiedzę go jeszcze kilka razy, spokojny, można oczywiście popływać w jeziorze, które sprawia wrażenie wyjątkowo czystego, nie można za to pójść gdzieś dalej gdzie są same drzewa i posiedzieć w zupełnej ciszy. To Changchun, nie Jiawang, gdzie wystarczyło wskoczyć na meridkę, pojechać 10 kilometrów nad jezioro i już można było w ciszy i spokoju spoglądać jak wiatr spokojnie tworzy fale na normalnie niewzruszonej tafli. Kto wie, może tutaj też są takie miejsca.