Powietrze pachnie inaczej. Jest czyste, świeższe. I chociaż unosi się jeszcze mgła, to koło 10 znika całkowicie. Nawet ludzie nie chodzą w maskach. Przynajmniej nie tych fizycznych, bo tych mentalnych chyba tak naprawdę nie zdejmują. Podobno. Taka rozmowa z niedzieli:
– W Polsce ludzie są często smutni. Wystarczy wejść do autobusu i wszyscy mają spuszczone głowy.
– Wiesz, tutaj ludzie też są smutni.
– Na pewno, ale wątpię żeby było tak jak w Polsce.
– Rano na przykład źle się czułam, ale jak się spotkaliśmy to się uśmiechałam. Z grzeczności.
Tak to jest i u nas, ale tutaj ludzie uśmiechają się gdy widzą Cię na ulicy. Pisałem już o tym przyglądaniu się i podpuszczaniu dzieciaków by podeszły i się przywitały. Tylko to nie jest takie negatywne przyglądanie się jak w Polsce gdzie tego co obce się boimy i nienawidzimy, tutaj temu co obce się przyglądają z ciekawością (chociaż jedzenie i tak jest do dupy).
Nie ma to jak sobie pograć w badmintona po deszczu.
Klasa trzynasta dzisiaj mnie przeprosiła i naprawdę ciężko pracowała całe zajęcia. Lydia chyba ma dobry nastrój bo nie wygłosiła pogadanki, a potem powiedziała mi że Oni po prostu byli zmęczeni. A jak w piątek powiedziałem Jej że byli zmęczeni to powiedziała że są po prostu leniwi. Wypada się uśmiechnąć i pokiwać głową.
Dzisiaj ruszamy z lekcją drugą w tym tygodniu czyli czytamy tekst o rodzinach które przeprowadziły się do Grecji/Kanady a potem rozmawiamy o przeprowadzkach, gdzie chcielibyśmy mieszkać, gdzie na pewno nie chcielibyśmy, jakie problemy mogą nas spotkać w czasie mieszkania za granicą, oraz to nudne ‘czy lepiej mieszkać na wsi, czy w mieście?’. Nudne bo nudne, ale przydatne.
Wczoraj dotarło do mnie, że w klasie ósmej nie ma ‘przewodniczącego’, okazało się że z jakiegoś powodu zrezygnował, ale nikt nie był w stanie powiedzieć dlaczego. Nawet gdy Lydia się zapytała. Mam tylko nadzieję że chłopak wróci kiedyś do szkoły bo był naprawdę w porządku. Ach…nawet te dwa łobuzy które się leniły normalnie zostały zmotywowane przez Lydię ostatnio. Aż niesamowite. Tylko że pomimo tego ta klasa leży i kwiczy. Dzisiaj się Ich zapytam czy może chcieliby zrobić coś ze swojej książki.
Klasa ósma mnie zirytowała troszeczkę. Nie uważali, robili inne rzeczy, a Lydia sobie spokojnie siedziała i czytała książeczkę.
– Spokojnie, nie denerwuj się.
– To nie jest kwestia spokoju, to jest kwestia Ich podejścia do zajęć.
– Ale Oni wcale nie są leniwi, po prostu robią coś innego.
Jeszcze jutro, jeszcze jutro, a potem jeszcze tylko parę miesięcy.
Na lunch poszedłem do trójki i wykosztowałem się 8 RMB na talerzyk z wieprzowinką chociaż wcale jej nie planowałem.
To jeszcze jeden cytat, bo Lydia zapytała się czy ma iść porozmawiać z wychowawcą klasy ósmej, więc powiedziałem Jej żeby najpierw poszła zapytać się klasy ósmej czy chcą zrobić coś ze swojej książki. Bo jak zapewne pamiętacie Lydia zgodziła się Im pomóc nie pytając się mnie o zdanie nawet. No to wróciła i:
– Spytałam klasę ósmą i powiedzieli że możemy u nich zrobić lekcję z ich książki.
– Okej, jak chcesz to zrobić?
– Myślałam że wiesz.
– Ja nie chodziłem do chińskiej szkoły, nie wiem jak wykorzystujecie teksty.
– No tak jak w naszej książce.
– Czyli jak, co chcesz żebym zrobił?
– No wykorzystał ten tekst.
– Okej, ale jak?
– No naprawdę cię nie zrozumiałam, myślałam że wiesz jak go wykorzystać.
– Powiedziałem Ci i wysłałem Ci plan związany z tymi zajęciami, ale nie wiem jak wykorzystać ten tekst.
– No ja też nie wiem. Znaczy mogę coś przygotować ale potrzebuję czasu.
– Jeżeli chodzi o mnie to masz tyle czasu ile tylko chcesz bo to nie jest dla mnie.
– Ani dla mnie.
Trach książką.
W imię bohatera narodowego pomagającego biednym, ciężko pracującym, rolnikom.
Ten blog naprawdę zmienia rolę na wentyl bezpieczeństwa, bo narasta we mnie frustracja. A może niepotrzebnie? Może powinienem wrócić do puszczania piosenek i filmów? Przez weekend ściągnę jakiś serial dla nastolatków, napisy, zrobię PPTka z trudniejszymi słowami i będziemy się serialować. Zapytam się Lydii co o tym myśli.
CoTamwChinach
Nie znalazłem informacji o tym na żadnym z Polskich portali, a w Chinach od kilku dni internet o tym aż huczy. W Szanghaju znaleziono już blisko 6000 martwych świń w rzece. Na razie ustalają skąd mogły pochodzić i dlaczego zdechły. Prawdopodobnie pochodziły z jakiejś hodowli (no poważnie?) i były na coś chore.
‘To nie epidemia, a jedynie pojedynczy rolnicy nie są świadomi prawa.’
A ‘Oni nie są leniwi, po prostu robią coś innego’ to będzie hasło jakie zamówię sobie na następnej koszulce.